Wiktoria Wojnarowska i Janek Wasilewski od trzech lat tworzą taneczną parę i odnoszą spektakularne sukcesy. Są mistrzami Polski Dzieci i Juniorów Federacji Tańca Sportowego 2019, otrzymali też stypendia od prezydentów miasta Gdańska i Sopotu za wybitne talenty.
Oboje mają po 12 lat, oboje urodzili się w Gdańsku. Wiktoria jest uczennicą Szkoły Podstawowej nr 76. Janek, choć jest gdańszczaninem z urodzenia, mieszka w Sopocie, uczy się w Amerykańskiej Szkole Podstawowej w Gdyni. Wiktoria tańczy od czwartego roku życia, Janek od szóstego. Ich taneczne losy skrzyżowały się trzy lata temu. Choć początki wspólnej drogi nie były łatwe, okazuje się, że w tańcu jest jak w życiu - gdy trafimy na odpowiedniego partnera - tanecznym krokiem możemy razem przenosić góry.
Wstydliwe początki
Janek wypatrzył Wiktorię na treningach. Pomimo tego, że dziewczyna miała już partnera, poczuł, że razem mogliby zrobić duże zamieszanie na tanecznym parkiecie. Nie miał odwagi zapytać Wiktorii wprost, czy chciałaby zacząć z nim tańczyć, więc zlecił to zadanie swojej mamie. Jak widać skutecznie, mama porozmawiała z mamą i od trzech lat Wiktoria i Janek tworzą bardzo zgraną, taneczną parę, odnosząc przy tym imponujące sukcesy.
- Ta propozycja mnie zainteresowała, ponieważ w tamtym czasie tańczyłam ze starszym o cztery lata partnerem - mówi Wiktoria Wojnarowska. - W praktyce oznacza to tyle, że gdybym przy nim została, dzisiaj, pomimo tego, że mam 12 lat, musiałabym tańczyć w kategorii wiekowej powyżej 15 lat, czyli rywalizowałabym z bardziej doświadczonymi tancerkami.
W sporcie tanecznym wyróżnia się klasy, które przyznawane są ze względu na stopień zaawansowania zawodników. Klasa najniższa, od której zaczynają wszystkie dzieci, oznaczana jest literą “H”. Najwyższej w Polsce klasie tanecznej przypisywana jest litera “A”, natomiast klasa “S” to najwyższa, przyznawana w tańcu wyczynowym, klasa międzynarodowa.
Wiktoria wyróżniała się zdolnościami na tle innych dzieci, dlatego pierwotnie tańczyła ze starszym partnerem. W 2016 roku, gdy zaczynała treningi z Jankiem, miała klasę “D”, a Janek "F", czyli była dwie kategorie taneczne wyżej. Zaryzykowała, zaczęła tańczyć z Jankiem i wkrótce okazało się, że decyzja ta była strzałem w dziesiątkę.
Początki nie były łatwe. Janek wstydził się Wiktorii do tego stopnia, że w trakcie treningów para wcale ze sobą nie rozmawiała. Był wspólny taniec i nic poza tym. Docieranie się zajęło im 4 miesiące. Trenowali wtedy co drugi dzień. Ciężka praca zaczęła przynosić efekty. Aktualnie Wiktoria i Janek mają klasę taneczną “B”, czyli najwyższą możliwą, jaką mogą mieć w swojej kategorii wiekowej 12-13 lat.
- Dzieci w wieku Janka i Wiktorii mają przeważnie klasę E, D lub C - mówi Anna Wojnarowska, mama Wiktorii. - Takich par, jak Janek i Wiktoria, które mają tak wysoką klasę taneczną, jest kilka w całej Polsce.
Pokoje pełne pucharów i medali
Spotkanie z młodymi tancerzami na którym opowiedzieli o swojej pasji i sukcesach, odbyło się w domu państwa Wojnarowskich. W niewielkich rozmiarów pokoju Wiktorii, naliczyć można 57 pucharów. Powoli zaczyna brakować tam miejsca na kolejne trofea, a to więcej niż pewne, że będzie ich przybywać. Pokój Janka, jak zapewniał chłopiec, wygląda podobnie. Wiktoria ma na swoim koncie 75 turniejów, Janek 55. Trudno wymienić wszystkie sukcesy tej niezwykłej pary. Tylko w tym roku, mogą pochwalić się np. III miejscem w Międzynarodowym Turnieju Baltic Cup, gdzie jako jedyna polska para, wśród 23 startujących par, stanęli na podium. W Mistrzostwach Polski Północnej, które odbyły się w kwietniu br. Wiktoria i Janek wywalczyli I miejsce, zarówno w tańcach standardowych, jak i latynoamerykańskich. W grudniu ubiegłego roku wygrali Mistrzostwa Okręgu Pomorskiego, także w tańcach standardowych i latynoamerykańskich - tego tytułu będą bronić niebawem podczas turnieju, który odbędzie się w Wejherowie. Ich ostatnie puchary, które prezentują na poniższym zdjęciu, przywieźli z Mistrzostw Polski Dzieci i Juniorów Federacji Tańca Sportowego 2019. W turnieju w którym startowały 24 pary, Wiktoria i Janek zajęli III miejsce.
Jasna i ciemna strona tańca
Wiktoria zaczęła tańczyć, ponieważ zainspirowała ją przyjaciółka. Janek miał już w rodzinie tańczącego brata, za namową mamy, też postanowił sprawdzić, czy złapie tanecznego bakcyla.
- Pierwsze parę lat, to było bieganie po sali i podstawianie nóg - wspomina Janek. - Później zaczęły się turnieje, a razem z nimi ciężka praca.
Wiktoria i Janek na treningi poświęcają około 7 - 8 godzin tygodniowo. Czasem trzeba zrezygnować z lekcji, ze spotkań towarzyskich, nie jest łatwo pogodzić taniec z życiem nastolatka i ucznia. Zdarza się i tak, że jadą na dwugodzinny trening do Elbląga czy Warszawy. Pierwotnie uczestniczyli w turniejach, które odbywały się na Pomorzu. Teraz, w trakcie jednego weekendu potrafią zaliczyć dwa turnieje, np. we Wrocławiu i Łodzi. Jak sami przyznają, ta pasja daje im wiele satysfakcji, ale wymaga też ogromu czasu, pieniędzy i zaangnażowania, nie tylko ich zaangażowania, ale również rodziców, bo bez ich poświęcenia, nie byłoby tylu sukcesów.
- Po pierwsze, można powiedzieć, że uzależniłam się od tańca, a po drugie, taniec to dla mnie ogromna przyjemność - mówi Wiktoria. - Mam wielu kolegów z tańców, mam Janka, z którym bardzo dobrze się dogadujemy. Nie wyobrażam sobie, że miałabym przestać tańczyć, także dlatego, że turnieje dają mi dużo emocji. Stres pomieszany z adrenaliną, to jest to, co kocham.
- Dla mnie taniec to wyzwolenie emocji - wyjaśnia Janek. - Dzięki tańczeniu stałem się bardziej otwarty.
Nie wszyscy jednak potrafią cieszyć się z sukcesów młodych tancerzy. Gdy ich rówieśnicy umawiają się po lekcjach, oni pędzą na treningi lub przymiarki do krawcowej. Nie mają wiele czasu na spotkania towarzyskie. Gdy są chwaleni na forum, lub gdy nie ma ich w szkole, bo wrócili w środku nocy z kolejnego turnieju i potrzebują regeneracji, zdarza się, że nie znajdują zrozumienia i wsparcia wśród kolegów i koleżanek. To dla nich trudne, ale mają pewność, że to co robią, ma sens. Wiktoria już wie, że taniec to nie tylko jej pasja, ale też droga życiowa.
- Rozmawiałam z rodzicami o naszych planach związanych z otwarciem klubu tanecznego, który ja bym prowadziła - mówi Wiktoria.
Janek ma obawy, czy taniec jest zajęciem, które zapewni mu stabilność finansową w przyszłości.
- Nie wiem czy z tańców da się przeżyć, ale wiem, że chciałbym kontynuować tę pasję - mówi Janek.
Janek zapytany o alternatywne możliwości zarobkowe, odpowiedział, że chciałby zostać aktorem lub pracować w służbach specjalnych. Gdyby jakieś niepowodzenie uniemożliwiające otwarcie klubu, przydarzyło się Wiktorii, chciałaby zostać chirurgiem plastycznym lub ortodontą.
W listopadzie br. roku do Wiktorii i Janka przyszły dobre wieści. Obojgu zostały przyznane jednorazowe stypendia w kategorii “wybitne talenty”. Dla Wiktorii takie stypendnium w kwocie 2 tys. zł. przyznane zostało przez prezydenta Gdańska, dla Janka stypendium w kwocie 1.5 tys. zł. przyznał prezydent Sopotu.
Wiktoria i Janek reprezentują Gdański Klub Tańca Sportowego "Fala".
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.